wtorek, 25 lutego 2014

Waniliowe masło do ciała │Ice Cream Body Butter Green Love ♥

Witajcie,

Ostatnio, ciągle jeszcze nie nadążam... A dodatkowo, szykuje mi się gość z Pl:) Cieszę się bardzo, acz obawiam, że już w ogóle mi na wszystko braknie deficytowego czasu... Dzięki, że jesteście:D Zamierzam Was dziś trochę ponawiedzać...
Tymczasem na tapecie Waniliowe masło do ciała Green Love... Domem marki jest Szwecja i w UK, udało mi się nabyć masło on-line...



Producent:
Miękkie, kremowe i ręcznie robione. Luksusowe masło do ciała dla skóry suchej i podrażnionej. Nawilża i zmiękcza od stóp do głów. Zapach delikatnej wanilii. Prawdziwy i bezwodny. Bardzo wytrzymałe opakowane - szklany słoik.
Wskazówka: nałożyć troszkę na dłoń, zwilżyć niewielką ilością wody i rozetrzeć krem w dłoniach, aby utworzyć lżejszy balsam do ciała.

Skład:
Organic Argan Oil (Argania Spinosa), Raw Organic Faitrade Shea Butter (Butyrospermum Parkii), Organic Vanilia Oil (Vanilla Planifolia).

Wszystkie nasze oleje są zimno tłoczone i nierafinowane.


W brązowym, malutkim, zgrabnym słoiczku otrzymujemy  60 ml żółtawej mazi. Jednak ta gęsta konsystencja, pod wpływem ciepła ciała, bardzo dobrze się rozpuszcza i rozprowadza na skórze...




 Zdjęcie dolne wierniej oddaje kolor masła.


INCI jest po prostu genialne, bo mamy aż 3! składniki, w tym olejek waniliowy, który także delikatnie dba o naszą skórę, jednocześnie nadając kremowi subtelny aromat. Pozostałe komponenty to: olejek arganowy i masło shea. Cóż chcieć więcej? Zauważyłam, że w aktualnej ofercie firmy zmieniono opakowania, przy okazji także  skład uległ zmianie - nie na gorsze, jednak jest inny i już nieco dłuższy...
Natomiast, to co mam, ogromnie polubiłam. Faktycznie, jak powiada producent - pielęgnuje nasze ciało od stóp do głowy. Używam (poza całym ciałem) na usta, na totalnie wysuszone stopy, łokcie i kolana. Wszędzie zdaje egzamin na 6... Świetnie nawilża, natłuszcza i to nie na przysłowiowe 5 minut. Pozostawia delikatny film, po którego wchłonięciu skóra staje się aksamitna. Oczywiście, skuszona waniliowym zapachem, nabyłam kosmetyk w promocji, jednak nie skusiłabym się na cenę regularną. Wolę sobie takie pyszne masło ukręcić, bo w tej kwocie będę miała przynajmniej 3;) I na pewno przygotuję niedługo owo mazidło, wypatrujcie receptury:D
Wracając na chwilę do zapachu, wanilię wyczuwam gdzieś daleko na horyzoncie, aczkolwiek nie jest to nieprzyjemne doświadczenie:)
Trudno mi powiedzieć, czy polecam... Na pewno zachęcam do stworzenia masła w domowym zaciszu, bo skład i wykonanie są banalnie proste...

Cena: swoje masło zakupiłam za £12, a cena regularna to £18 / w Pl nie widziałam


Jestem ciekawa czy ktoś z Was zna markę Green Love?
Skusilibyście się na takie masło?



Ps. Dziś sobie przypomniałam że zakończyło się Rozdanie Karnawałowe. Wybaczcie mi proszę, tę nieuwagę. Do końca tygodnia podam wyniki...

pozdrawiam


niedziela, 23 lutego 2014

Chłodzący roll - on pod oczy │Lavera

Witajcie,

Niedawno wykończyłam produkt do pielęgnacji oczu i zanim pojawi się lutowe denko, mam przyjemność wspomnieć o nim kilka słów. Chłodzący roll - on pod oczy Lavera z serii Faces... Jeśli macie ochotę na więcej w temacie, zapraszam do czytania:)





Producent:
Chłodzący żel pod oczy z wyciągiem z białej herbaty i olejem karanja skutecznie redukuje obrzęki okolic oczu. Kwas hialuronowy, koenzym Q10 i ekologiczny aloes wspierają skórę i pomagają w uzyskaniu  efektu błyszczących i wypoczętych oczu. 90% kobiet biorących udział w badaniu skuteczności działania żelu* stwierdziło, że obrzęk okolic oczu został natychmiastowo i zauważalnie zredukowany. 

* 40 kobiet –uczestniczek badania używało produktu przez okres 2 tygodni.

Zawiera naturalne składniki roślinne pochodzące z upraw ekologicznych, kontrolowanych dzikich zbiorów i z własnej produkcji, produkt wegański. 100% naturalnych składników:

  • biała herbata – przeciwdziała wolnym rodnikom,
  • olej karanja – zapobiega powstawaniu plam, chroni przed promieniowaniem UV,
  • kwas hialuronowy – zatrzymuje wodę w skórze i wypełnia zmarszczki,
  • koenzym Q10 – ujędrnia skórę poprzez stymulację aktywności komórkowej,
  • cova Btrox – wzmacnia i zapewnia optymalne nawilżenie skórze dojrzałej,
  • aloes – wzmacnia, ujędrnia i głęboko nawilża skórę.

Skład:
Water (Aqua), Alcohol*, Glycerin, Sodium Lactate, Lecithin, Saccharide Isomerate, Camellia Sinensis Leaf Extract***, Pongamia Glabra Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Ubiquinone, Cichorium Intybus (Chicory) Root Extract, Arctostaphylos Uva Ursi Leaf Extract, Maltodextrin, Silica, Maltose, Algae, Magnesium Gluconate, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Rhizobian Gum, Fragrance (Parfum)**, Limonene**, Linalool**, Benzyl Salicylate*

* składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych
** naturalne olejki


7 ml żelu zamknięte jest w szklanej buteleczce, wykończonej metalową kulką. Całość otrzymujemy w zgrabnym, kartonowym opakowaniu. Swój, zakupiłam razem z kremem na dzień z tej samej serii Faces, o którym pisałam tutaj - klik. Oczywiście skorzystałam z oferty promocyjnej, toż rabaty to moje drugie imię :D.
Wracając do prawie żelu, bo zdaje się produkt właśnie charakteryzuje się bezbarwną, bardziej rzadką konsystencją, mam miłe wspomnienia. Przede wszystkim chłodzi... i sprawia to już sama metalowa kulka, przez którą wygodnie aplikujemy preparat w okolicach oczu. Uczucie oziębienia jest jednak chwilowe, ale mnie to w zupełności wystarczało, zwłaszcza przy porannej pielęgnacji. Żel delikatnie napinał skórę wokół oczu i łagodził subtelne obrzęki, przy tym dobrze nawilżając. Mimo tego, jakoś nie czuję potrzeby powrotu do tego kosmetyku i właściwie nie wiem dlaczego. Ot fluidy nie te;) Na pewno posiada wygodny sposób aplikacji... ale czegoś mi jeszcze brakuje... Tak czy owak, śmiało możecie spróbować, raczej nie stracicie, a może komuś akurat bardziej przypadnie do gustu:)

Cena: £20 za żel i krem z tej samej serii / ok. 60 zł


Mieliście okazję stosować ów roll - on?
A może polecicie coś naturalnie;) godnego uwagi, do pielęgnacji okolic oczu?
Jestem żądna wiedzy:P

pozdrawiam


sobota, 22 lutego 2014

Beauty Box │Styczeń

Witajcie,

Kiedyś miałam krótką przygodę z Glossy Boxem. Jako, że przeszłam na naturę, jeszcze w grudniu, ze sklepu Love Lula, zamówiłam box z naturalnymi kosmetykami. Nazywa się Beauty Box i w każdym znajdziemy cztery produkty. Tylko jeden z nich, jest zawsze pełnowymiarowy. Mimo to cieszę się z nich, pozwalają mi znacznie szybciej poznać bogactwo pielęgnującej i upiększającej natury. Pierwszy mam ze stycznia i jako że jedna z Was wyraziła kiedyś chęć poznania zawartości mych boxów, postanowiłam, że będę je jednak pokazywać. Opakowanie nie jest tak piękne, jak Glossy Boxów, no ale cóż, w tym wypadku liczy się tylko wnętrze:). Zatem Beauty Box - styczeń...



  • miniatura elixiru do włosów BiOrganics,
  • gąbka Konjac - produkt pełnowymiarowy,
  • próbka balsamu do ciała wanilia - pomarańcza John Masters Organics,
  • miniatura szamponu balansującego BiOrganics.

Z powyższych produktów spróbowałam balsamu John Masters Organics i już na tą chwilę wiem, że go raczej nie zamówię. Miniatury natomiast, świetnie mam nadzieję, sprawdzą się na wyjeździe:)


Prenumerujecie jakieś boxy?
A może macie dopiero na to ochotę?

pozdrawiam

piątek, 21 lutego 2014

Bezacetonowy zmywacz do paznokci │Cree ♥

Witajcie,

Mam dla Was dziś produkt, z rzadziej, zdaje się opisywanych, jakim jest Zmywacz do paznokci, niszowej marki Cree... Uznałam, że warto poświęcić mu specjalne miejsce w notce. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się dlaczego, zapraszam do lektury:)



Producent:
Zmywacz do paznokci o zapachu czekolady. Nie zawiera acetonu. Nadaje się zarówno do naturalnych, jak i sztucznych paznokci. Zawiera wapń, lanolinę oraz środki zapobiegające matowieniu paznokcia i wysuszaniu skóry. Zatem nie wysusza ani samej płytki, ani skórek wokół niej, nawet nie piecze w miejscach uszkodzeń naskórka. Pozostawia na dłoniach miły zapach.

Skład:
Dimethyl Carbinol, Acetic Acidn E-butyl Ester, Acetic Acid Ethyl Ester, Polyethoxylated, Lanolin, Vitamin A, Fragrance.


W plastikowej, smukłej butelce otrzymujemy 90 ml delikatnie zabarwionej na brązowo cieczy. Zapach uwiódł mnie już w Super-Pharm, gdzie go zakupiłam. Z niewielkiego otworu, wydobywa się autentyczny aromat czekolady i ów towarzyszy nam podczas zmywania paznokci i jeszcze długo po. To pierwszy zmywacz, który ze spokojem mogę stosować w pokoju i przy  tym nikogo nie dobić i samej się nie zamęczyć. Moim skromnym zdaniem, jest to kluczowy element produktu. Sprawia, że zmywanie staje się przyjemnością, miłym doznaniem dla nozdrzy, że chce się po niego sięgać, bo nie rozsiewa dookoła ostrego zapachu taniego wina. Dodatkowo, co jest bardzo istotne, nie wysusza płytki paznokcia i skórek dookoła. Przy tym jest bardzo skuteczny i świetnie sobie radzi ze zmywaniem lakierów. Pozostawia po sobie zadbane i długo pachnące paznokcie. Na początku nie mogłam uwierzyć, że nie czuję gryzącego smrodku, jednak to czysta prawda, zamknięta w bukiecie smacznej czekolady:) Jestem przekonana, że zmywacz zakupię ponownie. Do wyboru był bodajże zapach truskawkowy, który jednak już tchnął intensywnym kwasem. Prawdziwym grzechem, byłoby nie spróbować owego produktu. Dlatego gorąco zachęcam - biegiem do Super-Pharm;).


Cena: ok. 8 zł


A może już kiedyś wpadłyście na ten zmywacz?
Tudzież macie innego faworyta?
Dajcie proszę znać:)

pozdrawiam


czwartek, 20 lutego 2014

Scrub solny z oliwą z oliwek │Organix Cosmetix

Witajcie,

Czasem mi się zdarza, że produkt zużyję tak szybko, iż nawet nie zdążę cyknąć fotek delikwentowi. Macie podobnie? Tak właśnie było, w przypadku tytułowego bohatera, który zniknął mi w oka mgnieniu: Organiczny scrub solny z oliwą z oliwek Organix Cosmetix...



Producent:
Niezwykły organiczny peeling oczyszczający, bogaty w minerały zawarte w soli z Morza Martwego. Scrub jest przeznaczony dla osób o skórze normalnej i tłustej. Świetnie pobudza mikrokrążenie, pomaga dotlenić i oczyścić naskórek z toksyn. Podczas zabiegu złuszczania kryształki rozpuszczają się i cenne substancje wnikają w skórę, pobudzając jej odnowę i poprawiając koloryt. Kryształki soli usuwają martwe komórki, a oliwa z oliwek idealnie nawilża skórę, dzięki czemu skóra staje się gładka i aksamitna. W 100% naturalny zapach, bez parabenów, bez glikolu, bez sztucznych barwników, bez silikonu - bez Phenoxyethanolu, bez PEG i SLS, fizjologiczne pH, hipoalergiczny.

Skład:
Sea Salt, Olea Europea (Olive) Fruit Oil*, Organic Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil, Organic Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Oil, Tocopheryl Acetate, Limonene.

* Składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
97.45% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego.
17.45% wszystkich składników pochodzi z upraw ekologicznych


420 g produktu, otrzymujemy w wygodnym, plastikowym słoiczku. Całość zabezpieczona była folią. Niestety, jak wspomniałam we wstępie, zużyłam błyskawicznie (jakoś scruby do ciała idą mi w zawrotnym tempie) i nie pokażę Wam już samego peelingu. Aczkolwiek, charakteryzował się przyjemnym, bursztynowym kolorem i idealną konsystencją. Jak przystało na produkt z oliwą, był tłustawy, jednak nie na tyle, aby pozostawiać po sobie nieprzyjemną warstwę. Jednakże świetnie natłuszczał i nawilżał skórę, koncertowo pozbywając się martwego naskórka.
W swojej przygodzie ze zdzierakami do ciała, nabrałam przekonania, że moimi faworytami są peelingi cukrowe. Po pierwsze dlatego, że solne, choć też skuteczne, okrutnie szczypią przy niewielkim zadrapaniu czy rance. Po drugie, nie lubię posmaku soli w ustach, przy ich użyciu. Zatem, choć temu scrubowi niewiele mam do zarzucenia, na pewno doń nie powrócę. Niedawno skończyłam własny, a w kolejce czeka już cukrowy z Burt's Bees:)


Cena: ok. 36 zł


A Wy jakie peelingi do ciała preferujecie?


pozdrawiam


wtorek, 18 lutego 2014

Oto, co mi wpadło do "kosmetycznego koszyka" w lutym

Witajcie,

Ostatnio nieco zatrzymują mnie prywatne sprawy i odciągają, nie tylko od Wyspy... Jednak postaram się na tyle je poukładać, by regularnie do Was zaglądać i pisać notki:) A dziś kilka pięknych drobiazgów, które zagościły w mym "kosmetycznym koszyku" tego miesiąca. I tak, jak się starałam, prawie nie kupowałam... naprawdę... sami zobaczcie...


Pierwsza niespodzianka, przyleciała do mnie od Ines, za co serdecznie i ogromnie dziękuję! Także za to, że szanujesz i respektujesz moją "naturalność" - jesteś kochana:) Nie wrzucasz do koperty, co popadnie, tylko skrupulatnie przebierasz i dobierasz, grasz w zielone, a mnie sprawiasz radość...:D



  • miniatura szamponu Alverde,
  • miniatura odżywki Alverde,
  • pomadka ochronna żurawinowa Alverde - palę się na nią;),
  • miniatura kremu do rąk Alverde,
  • próbka.
Te miniatury już wkrótce bardzo mi się przydadzą, bo na wycieczce do Pl będą po prostu, jak znalazł:)


Kolejna ogromna niespodziewajka, przyleciała od Natalii z Naturalia. I Tobie serdecznie dziękuję! Miał być tylko żel Sylveco, a zobaczcie, ile jeszcze cudeniek znalazłam w przesyłce... Toż to uczta dla naturalnego łasucha:)



  • odżywka do włosów Lavera,
  • żel rumiankowy Sylveco,
  • krem do rąk Lavera,
  • szampon do włosów Lavera,
  • róż - shimmer do policzków Lavera,
  • mnóstwo próbek, najwięcej Dr. Hauschki.


I czas na moje małe co nieco... Tak, jak mówiłam w lutym ograniczyłam się do minimum. Zatem tylko mydło, bo widzę, że bieżące zbliża się do dna i jeszcze parę słodkości zakupionych - UWAGA - w styczniu, by nie było;)



  • intensywnie nawilżający fluid - krem Artdeco,
  • mydło do rąk brzoskwiniowo - oliwkowe Sodasan,
  • serum anti - age Artdeco.


I jeden, jedyny raz dopadłam w TK Maxxie Sukin - nie mogłam odpuścić takiej okazji i odejść... zatem wyciągnęłam łapki...



  • nawilżacz do twarzy,
  • odżywka do włosów.

I to właściwie na tyle. Jednak nie ma to, jak cudowne niespodzianki, za które jeszcze raz Wam dziewczyny serdecznie, z całego mojego małego serducha, dziękuję!



A co u Was zajrzało do "kosmetycznego koszyka" w lutym?

pozdrawiam

sobota, 15 lutego 2014

Olejek do twarzy anti age │Ikarov

Witajcie,


Jak w tytule, opiszę dziś pokrótce Olejek do twarzy anti age bułgarskiej firmy Ikarov, który zakupiłam na wspaniałym wypoczynku, ostatniego lata...




Producent:
Olejek anti age Ikarov do cery suchej zapewnia optymalne nawilżenie skóry oraz ułatwia wydalanie toksycznych substancji. Cera staje się gładsza, bardziej elastyczna i odporna na wpływ czynników zewnętrznych.
Baza tego kosmetyku stanowi kompozycje fitosteroli oliwki oraz olejków jojoba i sezamowego. Olejek posiada głęboko penetrującą formułę. Wnika w najgłębsze warstwy skóry, nawilża ją, oczyszcza i ułatwia wydalanie toksyn. Kosmetyk zawiera także olejki eteryczne, tradycyjnie stosowane w pielęgnacji skóry suchej - różany i sandałowy. Odżywiają one skórę i zapewniają jej odpowiedni poziom nawilżenia.
Zawarte w recepturze: olejek z geranium oczyszcza, odświeża i ściąga pory, zaś rumianek łagodzi podrażnienia i uspokaja skórę oraz działa antyseptyczne. Naturalny silikon, pozyskiwany z górskiego bambusa, tworzy znakomitą powłokę (szczególnie w miejscach powstawania zmarszczek), dzięki której reguluje wydzielanie serum, efektywnie nawilża i stymuluje gospodarkę wodną skóry. Olejek anti age do cery suchej odświeża, wygładza skórę i uodparnia ją na niekorzystny wpływ czynników zewnętrznych.

Skład:
Sesamum indicum oil, Carthamus tinctorius oil, Simmondsia chinensis seed oil, Cocos nucifera oil, Olea europea oil, Rosa damascena extract, Cantalum album oil, Pelargonium graveolens oil, Anthemis nobilis oil, Bambusa arundinacea oil, Rosmarinus offcinalis extract (naturalny przeciwutleniacz)


Olejek otrzymujemy w granatowej, 30 ml, plastikowej buteleczce. Całość zapakowana w kartonik na miarę. Do wyboru mamy kilka, mój padł na ten do cery suchej. Niestety aplikacja olejku z oryginalnej buteleczki, pozostawia sporo do życzenia. Olejek  wylewa się przez otwór niezgrabnie, babrząc całość. Przelałam do butelki z aplikatorem i stosowanie stało się przyjemnością...




A szczerze mówiąc, prawie przyjemnością, bo mnie zabił zdecydowany, różany aromat mazidła:( Nie wytrzymałam z nim długo (ok. miesiąca - raczej nawet mniej), mimo bardzo przyzwoitych efektów. Olejek aplikowałam wieczorem na stonizowaną fajcatę, po czym nakładałam krem. Rano cera była wygładzona i przyjemna w dotyku. Jednak jak już wspomniałam, długo nie dałam rady, a że olejku nie za wiele, dolałam do aktualnie używanego oleju do włosów i teraz sobie bardzo chwalę:) Jednakże polecam zapoznanie z produktem, a w ofercie firmy znajdziecie olejki z serii anti age do cery: mieszanej, dojrzałej i bardzo suchej, wrażliwej i wreszcie do suchej, jak mój...


Cena: ok. 28 zł


Znacie olejki Ikarov do twarzy?
A może macie inne, sprawdzone na facjatach?
Dajcie proszę znać:)

pozdrawiam


środa, 12 lutego 2014

Oczyszczająca maseczka do włosów HomeMade ♥ │DIY

Witajcie,

Niedawno wspominałam Wam, że robiłam sobie SPA. I faktycznie nawet włosy, niezwykle potraktowałam i zaaplikowałam im coś nowego, coś o czym Wam dziś opowiem, zatem w roli głównej Oczyszczająca maseczka do skóry głowy i włosów HomeMade...




Potrzebne składniki, na ilość maseczki do włosów dłuższych, za ramiona - tak do połowy łopatek mniej więcej - podane wartości są przybliżone:

  • glinka biała - 7 łyżeczek,
  • szampon - 1.5 łyżeczki,
  • olej kokosowy - 1.5 łyżeczki,
  • olej jojoba - ok. 13 kropel,
  • olejki eteryczne: grejpfrutowy, mięta pieprzowa, rumiankowy - po 3 krople każdego olejku,
  • hydrolat - w moim wypadku lipowy - odpowiedniednia ilość do uzyskania nie za rzadkiej papki.

Pokusiłam się o przygotowanie INCI - prawda, że jest piękne?:P

Skład:
Kaolin Clay, Tilia Cordata Flower Water, Eco Shampoo, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Citrus Grandis Oil, Mentla Piperita Oil, Chamomile Blue Essential Oil


Począwszy od glinki, poprzez olej kokosowy, jojoba i olejki eteryczne, wszystko umieściłam w misce...




Delikatnie mieszałam, aż olej kokosowy całkowicie się rozpuścił, następnie po troszku dodawałam hydrolatu, do uzyskania takiej papki:




I rozpoczęłam nakładanie na skalp i włosy. Tylko o zgrozo, co tak tępo? Włosy się ciągną niebywale... Tak, oczywiście zapomniałam o wcześniejszym ich zwilżeniu:P - bardzo ważne, przed nałożeniem maseczki zwilżyć włosy, bo zupełnie inaczej się ją aplikuje.
Nałożyłam worek [wreszcie muszę sobie sprawić czepek na te oleje i maski, bo aż wstyd;)], na to ręcznik i siedziałam 30 minut. Po czym umyłam włosy i zastosowałam tradycyjną pielęgnację. Zazwyczaj myję włosy na noc i pozwalam samodzielnie wyschnąć, zatem rano były cudowne, przede wszystkim wspaniale się układają:). Pięknie błyszczą, zyskały dodatkową objętość i świeżość - innymi słowy, zagościła na nich wiosna:D Nie przypuszczałam, że me włosy, po czymkolwiek, mogą wyglądać i zachowywać się lepiej, jak po olejach:P
Do zrobienia maski i regularnego (od teraz) stosowania zachęciła mnie Naturalia, i u Niej doczytacie o właściwościach poszczególnych komponentów. Ze swej strony zastosowałam hydrolat lipowy i zamieniłam olejek lawendowy na rumiankowy, zatem króciutko:

  • hydrolat lipowy: działa oczyszczająco, zmiękczająco i ochronnie na cerę wrażliwą. Polecany dla skóry skłonnej do alergii, atopowej. Dodaje włosom miękkości i puszystości...

  • olejek rumiankowy: jest dobrym środkiem do codziennej pielęgnacji włosów i skóry. Olejek zamyka łuski włosów – są lśniące, jedwabiste w dotyku, dłużej zachowują wilgoć. Wcierany we włosy hamuje odczyny autoimmunologiczne w obrębie cebulek, powstrzymując wypadanie włosów. Szczególnie korzystnie wpływa na skórę suchą i wrażliwą - to o  mnie;). Łagodzi zaczerwienienie, stany zapalne, podrażnienia, łuszczenie się... 

źródło: http://www.zrobsobiekrem.pl/, http://ukrainashop.com/opis/3325907/olejek-rumiankowy-rumianek-oleum-chamomilla-recutita-100-naturalny-5-ml-aromatika.html


Podoba mi się, że dowolnie mogę komponować składniki i dobierać ilości, w celu ukierunkowania działania specyfiku na włosy. Wam także serdecznie polecam tę zabawę. Jest naturalnie prosta i nie da się za bardzo nic zepsuć... Jak nie macie akuratnie hydrolatu, można użyć wody i też będzie dobrze:).


Czy robiłyście już tego typu mazidła na włosy?
A może macie jakieś swoje, sprawdzone  maski?

pozdrawiam


wtorek, 11 lutego 2014

Olejek antycellulitowy z cytryną i rozmarynem │Alverde

Witajcie,

Jak Wam rozpoczął się tydzień? Bo u mnie, bo burzliwym weekendzie całkiem przyzwoicie;) A w dzisiejszym poście o tytułowym delikwencie, czyli w roli głównej  Olejek antycellulitowy do ciała z cytryną i rozmarynem Alverde. Zdaję sobie sprawę, że o tym olejku, wiele napisano, jeśli jednak macie ochotę poznać moje zdanie zapraszam dalej...



Producent:
Skuteczne połączenie cytryny i oleju z rozmarynu zapewnia już w ciągu miesiąca wygładzoną i napiętą skórę. Wspomaga detoksykację skóry. Kompozycja rozmarynu i jagód jałowca pobudza krążenie krwi w skórze i poprawia elastyczność.

Skład:
Skład: Glycine Soja Oil*, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil*, Citrus Medica Limonum Peel Oil*, Juniperus Communis Fruit Oil, Cupressus Sempervirens Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Prunus Persica Kernel Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil*, Alcohol*, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Limonene**, Linalool**, Citral**, Citronellol**, Geraniol**, Farnesol**.

* Składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych.
** Z naturalnych olejków.


W przyzwoitej, szklanej butelce znajdujemy 100 ml mieszaniny olejków, tj., od największej zawartej ilości:

  • olej sojowy,
  • olej rozmarynowy,
  • olej cytrynowy,
  • olej jałowcowy,
  • olej cyprysowy,
  • olej jojoba,
  • olej ze słodkich migdałów,
  • olej z pestek brzoskwini,
  • olej z pestek moreli.

Do tego troszkę alkoholu, perfum i wszelkich tradycyjnych cytrynowych aromatów. Zatem skład iście zielony:) Flaszka posiada wygodny atomizer i radosną, trwałą etykietę. Ta ostatnia, nie do końca okala butelkę, dzięki czemu dokładnie widać, ile jeszcze zostało produktu. Natomiast co do atomizera, właściwie jest wygodny, jednak i tak moja butla zazwyczaj zostaje utetłana olejkiem;)






Dzięki temu olejkowi, dowiedziałam się, że nie przepadam za wmasowywaniem w swe ciało olei;) Zużyłam prawie połowę i jestem zdania, że nawilżenie jest zdecydowanie niewystarczające dla mojego wysuszonego ciała... Olejek dobrze się wchłania, ale należy nieco odczekać po aplikacji. Podoba mi się, że nie tłuści ubrań i skóra po nim jest gładka, przyjemna w dotyku. Jednak nie odniosę się do redukcji cellulitu, bo po pierwsze - takie produkty traktuję jedynie, jako pomocników zdrowej diety i ćwiczeń, po drugie - nie byłam systematyczna;)
Wiem, że wiele z Was przeznaczyło ów olejek do pielęgnacji włosów. Jednak zdecydowanie bardziej wolę czyste oleje na skalpie, typu olej arganowy - klik. Wykumałam zatem, że zużyję pozostałość do kąpieli. I moi drodzy, to był strzał w 10! Tak, wspaniały, intensywny, świeży zapach cytryny, wyraźnie złamanej nutą rozmarynu, przywodzi mi na myśl lato w środku zimy:) Genialnie natłuszcza i nawilża skórę podczas pluskania w wodzie, dodatkowo wypełniając łazienkę słonecznym aromatem, pieszcząc i pobudzając me zmysły. Pachnie identycznie, jak peeling z tej serii - klik, może nieco mocniej i dłużej. Tym sposobem dbam o ciało - podług zaleceń producenta;) Fakt, że korzystając w ten sposób z dobrodziejstw olei, zużywam go zdecydowanie szybciej, acz cena nie zabija. Jeśli jeszcze kiedyś nabędę tę rozmarynowo - cytrynową rozkosz, to z oczywistym przeznaczeniem:D W Pl dostępny w drogeriach internetowych...


Cena: ok. 5€ / ok. 26 zł


Mieliście ten olejek? Jak używaliście/używacie?
Preferujecie ten specyfik na włosach?
Dajcie proszę znać w komentarzach...
...zanim ciekawość mnie ze smakiem schrupie:P

pozdrawiam


poniedziałek, 10 lutego 2014

Pielęgnacyjny krem do stóp z olejem makadamia │Lavera

Witajcie,

Ależ sobie wczoraj zafundowałam SPA:D Była własnej roboty maska na włosach, aromatyczny olejek w wannie... cud miód i malina;) Zeszło mi do po 2:00, a dziś ledwo otworzyłam rano oko, ale było wtarto...
Zadbałam też o stópki, jak czynię to niemal każdego wieczora. Potraktowałam je po kąpieli m.in. Kremem do stóp z serii Basis Sensitiv Lavery, o którym dziś możecie trochę poczytać. Zatem, jeśli macie ochotę na więcej, zapraszam do lektury...



Producent:
Krem do stóp z ekologicznym olejem makadamia i ziemią wulkaniczną o lekkiej formule, odżywia, natłuszcza i chroni stopy, zapobiega nadmiernemu poceniu, nieprzyjemnemu zapachowi oraz rogowaceniu skóry.

Skład:
Water (Aqua), Glycine Soja (Soybean) Oil*, Cellulose, Alcohol*, Glycerin, Myristyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Beeswax (Cera Alba)*, Lanolin, Hectorite, Squalane, Loess, Xanthan Gum, Lanolin Alcohol, Hydrogenated Palm Glycerides, Calendula Officinalis Flower Extract*, Betula Alba Leaf Extract*, Tocopherol, Myrtus Communis Extract*, Lecithin, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Hydrogenated Lecithin, Brassica Campestris (Rapeseed) Sterols, Lysolecithin, Ascorbyl Palmitate, Fragrance (Parfum)**, Limonene**, Linalool**, Geraniol**, Benzyl Salicylate**, Citral**, Citronellol**, Farnesol**

* składniki z rolonictwa ekologicznego
** naturalne olejki eteryczne


W miękkiej tubie, z zamknięciem na klik, otrzymujemy 75 ml białej mazi, o idealnej, lekkiej konsystencji. Opakowanie, jak zresztą wszystkie Lavery, bardzo miłe oku - kolorowa, przykuwająca wzrok, nie zdzierająca się szata graficzna. Jak cała seria Basis Sensitive, krem pachnie nienachalnie i świeżo - po prostu przyjemnie.




Codziennie wieczorem, aplikuję uczciwą porcję mazidła i wcieram w stopy. Fantastycznie je odświeża, delikatnie dezodoryzuje i z lekka nawilża. Niestety, tylko z lekka, bo po kąpieli, nie radzi sobie, z moimi sucharkowatymi stopami i zmuszona jestem sięgnąć po SOS. I to właściwie jedyny zarzut, jaki miałabym wobec kremu. Przy naprawdę suchych stopach, może być niewystarczający. Reasumując, bardzo przyjemnie mi się krem używa i robię to naprawdę z przyjemnością. Całkiem możliwe, że jeszcze kiedyś po niego wyciągnę rękę, a Was zachęcam do spotkania z tym sympatycznym jegomościem:)


Cena: ok. £4/ ok. 20 zł


http://www.ecco-verde.co.uk/


Zdradźcie mi proszę, kto ma, kto zna?
Jakich nawilżaczy używacie do stóp, może coś mi podpowiecie?

pozdrawiam


niedziela, 9 lutego 2014

Kokosowa maska i odżywka do włosów │Oilmedica

Witajcie,

Czas najwyższy na kolejnego reprezentanta pielęgnującego włosy, jakim jest: Maska i odżywka do włosów Oilmedica...



Producent:
Produkt skomponowany wyłącznie z naturalnych składników. Olejek ten głęboko wnika w strukturę włosów, odbudowuje je i sprawia, że są miękkie, odporne, lśniące, a przede wszystkim zdrowe. Olej kokosowy dba także o zdrowie skóry Twojej głowy. Olejek ten nie przetłuszcza włosów. Maska i odżywka Oilmedica to kosmetyk inny niż wszystkie. Skrupulatnie dobrane, wyłącznie najwyższej jakości składniki pochodzące z kilku kontynentów w połączeniu z ogromnym nakładem pracy dają Ci kosmetyk, który Twoje włosy pokochają od pierwszego użycia!


Skład:
Cocos Nucifera (Coconut)  Oil, Heliananthus Annus Seed Oil, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Emblica Officianalis, Avena Sativa Kernel Extract, Lawsonia Intermis Extract, Centella Asiatica Extract, Rosmarinus Officianalis Leaf Extract, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil, Ascorbyl Palmitate, Citral, Citronellol, Eugenol, Geraniol, D-limonene, Linallol.


200 ml produktu, otrzymujemy w plastikowej butelce, o dziwnym, opływowym kształcie, który średnio trafia w mój gust.  Podstawowym komponentem "maski", jest olej kokosowy, dlatego kosmetyk ma postać stałą do ok. 25° C. Aby nałożyć na włosy, wcześniej należy podgrzać "odżywkę" do rozpuszczenia. Mnie wcale taka rozgrzewka nie wadzi;). Wkładam do dużego kubka, wypełnionego gorącą wodą i zajmuję się swoimi sprawami, po czym wracam do kosmetyku i rozpoczynam rytuał, chyba że panują afrykańskie upały, kąpiel wodna nie jest potrzebna...
Kompletnie nie rozumiem nazwy "maska" - "odżywka". W moim pojęciu, konsystencja produktu przed i po użyciu ewidentnie wskazuje na olej. I tak też produkt traktuję, zatem aplikuję na min. 3 godziny, choć producent obiecuje "efekt odżywienia" już po 15 minutach, acz sugeruje, że najlepsze efekty osiągniemy rano - po wieczornym nałożeniu;)
Z tej butelki aplikacja jest dla mnie trudna - jestem nauczona serwować wszelkie oleje z psika i to dla mnie najwygodniejsza i najczystsza metoda nakładania olei. Tutaj często, ze średniej wielkości otworu, wypluje mi się więcej olejku i butelka, tudzież twarz upaprane...




Całemu rytuałowi towarzyszy cytrusowy aromat, który też średnio do mnie przemawia, kiedy używam oleju kokosowego - mam sprzeczne odczucia po prostu;)
Natomiast działanie, jest jak najbardziej pozytywne:) Solo, oleju kokosowego swoim włosom nie serwowałam nigdy. Gustuję w arganowym i ostatnio w fantastycznym Baikal Herbals - klik. Tym razem, me włosy po raz pierwszy  się z nim spotkały i zareagowały dobrze. Nawilżenie, odżywienie, błysk - widoczne już po pierwszym zabiegu. Ogólnie jestem z olejku zadowolona, jednak w głównej  mierze z działania. Cała reszta, jak dla mnie do poprawki: od nazwy począwszy, przez zapach, a na opakowaniu skończywszy;) Niemniej bardzo się cieszę, że miałam okazję przetestować produkt. A wszystko dzięki Hexxanie, która z dobroci serca, najzwyczajniej w świecie, podarowała mi specyfik - za co jeszcze raz dziękuję:D Produkt nie jest dostępny w UK, ale nie płaczę z tego powodu;)

Cena: ok. 22 zł


Czy mieliście przyjemność z Oilmedica?
Jakie prawdziwe maski [z zielonym składem;)]polecacie do włosów?


pozdrawiam


piątek, 7 lutego 2014

Żel do kąpieli wanilia - mandarynka ♥ │Alverde

Witajcie,

Ostatnio jestem bardzo podekscytowana, ale i też mam nieco mniej czasu;) Nareszcie zaczęłam realizację moich planów sprzed ponad pół roku i możliwe, że wkrótce Wam uchylę rąbka tajemnicy:) Tymczasem dziś o kolejnym Żelu Alverde mandarynka i wanilia...



Producent:
Receptura wanilii i wyciągu z mandarynki, z rolnictwa ekologicznego czyści delikatnie, ale dokładnie, nie wysuszając. Naturalne składniki do pielęgnacji skóry zapewniają jej trwałą wilgoć, pozostawiając skórę miękką i delikatną, przyjemną i zadbaną. Ta mieszanka zapachowa pobudza zmysły i odświeża skórę.

Skład:
Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Lauryl Glucoside, Glycerin, Maris Sal, Sodium Lactate, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Vanilla Planifolia Fruit Extract*, Citrus Aurantium Dulcis Peel Extract*, Citrus Tangerina Extract*, Alcohol*, Parfum**, Limonene**, Linalool**, Citral**, Citronellol**

* Składniki z upraw ekologicznych
** Z naturalnych olejków eterycznych


W bardzo radosnej kolorystyce plastikowej butelki, otrzymujemy 250 ml bezbarwnej galaretki. Tak najbardziej kojarzę konsystencję żeli Alverde, które pokochałam od momentu zaznajomienia... Szata graficzna trwała, co sprawia, że narażona na wilgoć flaszka, wygląda od początku do końca przyzwoicie, jak nowa - to bardzo lubię.




Niewielka plama płynu na myjkę wystarczy, by wywołać solidną ilość pachnącej piany. I tutaj wkradają się indywidualne, aromatyczne preferencje każdego z nas. Jakoś nie celuję w cytrusy w kosmetykach, zwłaszcza w mieszance z wanilią, jednak ten zapach jest dla mnie cudowny. Koi me zmysły, relaksuje, przywodzi na myśl ciepły kąt, szczególnie w chłodne dni. Zdecydowanie jestem na tak, choć aromat jest efemeryczny i nie towarzyszy nam kolejnych pięciu godzin po kąpieli.
Nie potrafię określić, przytaczanych przez producenta właściwości nawilżających, bo mam nieodparte wrażenie, że wysusza mnie sama woda. Po każdej kąpieli, obojętnie jakiego użyję żelu, moje stopy zamieniają się w totalne sucharki... Ten żel, nie potęguje wrażenia...
Jeśli mielibyście okazję [a być może wkrótce Alverde będzie dostępne też w UK;)] szczerze zachęcam do wycelowania w swój aromat i kąpiel w towarzystwie żelu Alverde.

Cena: ok. €1.5


Ręce do góry: kto ma, kto zna, kto lubi, kto chce?
hehehe ciekawska jestem;)

pozdrawiam

czwartek, 6 lutego 2014

Nawilżający tonik do twarzy │ Michael Todd True Organics

Witajcie,

Spory czas temu opisywałam Wam produkty zamówione zza szerokiej wody, marki Michael Todd True Organics. Dzisiaj Wam przedstawię kolejny kosmetyk z serii nawilżającej: Tonik do twarzy...



Producent:
Organiczny tonik do przemywania twarzy po oczyszczaniu. Przeciwutleniająca żurawina i witaminy zwalczają bakterie. Zawiera wyciąg z drzewa czarnej wierzby, które, jak się uznaje, posiada właściwości uzdrawiania. Zawiera też  świeży, rozgrzewający, ostry olejek z drzewa herbacianego, który jest silnym stymulantem immunologicznym i pomaga zwalczać zakażenia, i przyspieszać oczyszczanie skóry. Przywraca skórze właściwe pH bez efektu wysuszania, pozostawiając ładny wygląd skóry i przyjemne uczucie odświeżenia.

Skład:
Aloe Barbadensis (Organic Aloe) Juice, Vegetable Glycerin, Phenoxyethanol, Dl- Panthenol (Pro-Vitamin B5), Niacinamide (Vitamin B3), Beta Carotene (Pro Vitamin A), Ascorbic Acid (Vitamin C), Euterpe Oleracea (Acai Fruit) Pulp Powder, Salix Nigra (Black Willowbark) Extract, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Essential Oil, Polysorbate, Cranberry Concentrate, Polysorbate 20, Citric Acid.

powyższy skład pochodzi bezpośrednio ze strony MTTO, natomiast na moim toniku dodatkowo widnieje Tetrasodium EDTA, więcej w temacie znajdziecie tutaj - klik.


250 ml bezbarwnego płynu, otrzymałam w eleganckim, plastikowym opakowaniu, choć szczerze powiedziawszy, z czasem, mniejsze wrażenie  na mnie robi owa elegancja;) - acz flaszka, trzyma cały czas fason. Spory otworek wylotowy potrafi czasem "wypluć" zbyt dużą ilość kosmetyku.




Tak czy inaczej, używam każdego dnia, z nie małym zapałem. Bo co tu wiele mówić, tonik przyjemnie odświeża, relaksuje i nawilża moją cerę. A naprawdę, cóż więcej mogę od takiego specyfiku oczekiwać?:P Oczywista, nie obraziłabym się, gdyby czasem wyprasował i zrobił obiad hłehłe - no co, pracownik firmy, w ramach serwisu nie mógłby?:P Ale nie można mieć wszystkiego, zatem raduję się, każdego dnia, tym co mam:D
Na pewno atutem jest, brak alkoholu w składzie, bo ze świecą szukać naturalnych kosmetyków bez tego wszędobylskiego jegomościa...
Jedyny i podstawowy zarzut to niezgodność składów: ze sklepu i na opakowaniu, a nieścisłość poważna, bo to chemiczny brzydal...:P Jeśli jednak, nie straszne Wam takowe, spokojnie możecie delektować się subtelnością i jak najbardziej pozytywnymi efektami użytkowymi owego płynu tonizującego. Swój zakupiłam w zestawie (który był w promocji), zatem koszt automatycznie poleciał w dół...


Cena: $18


Czy komuś wpadły w łapki specyfiki z Michaela Todda? - wiem o jednej z Was:P
Czy i jakie toniki najbardziej lubicie?



Przypominam o Karnawałowym rozdaniu na Kosmetycznej Wyspie - klik. Macie również okazję, wypowiedzieć się na temat Wyspy, do czego zachęcam, nawet, jeśli w rozdaniu, nie bierzecie udziału - tylko proszę to wtedy zaznaczyć. Serdecznie zapraszam!


pozdrawiam

środa, 5 lutego 2014

Czyścik do twarzy i ciała Angels on Bare Skin │Lush

Witajcie,

Serdecznie dziękuję za wiele miłych słów pociechy i rad (Fb), w temacie bolącej czaszki. Dziś wstałam radosna i lekka, jak skowronek, bo całkowicie bez bólu... jakbym goła była:P Zobaczcie, jak człowiek się szybko przyzwyczaja;)
Tymczasem, pomęczę Was myjakiem do ciała i twarzy Lusha - Fresh Cleanser Angels on Bare Skin...



Producent:
Niezwykle delikatny środek czyszczący z olejkami lawendy rumianku uspokoi i ukoi nawet najbardziej wrażliwą skórę. Glinka (kaolin) absorbuje tłuszcz i brud, pozostawiając skórę czystą i odżywioną. Produkt wykonany jest w 100% z naturalnych składników.
Kawałek produktu, wymieszać z wodą, tworząc pastę, migdały ziemne stworzą mleko migdałowe, które pomaga tonizować i rozjaśnić skórę, jednocześnie  delikatnie złuszczając. Można stosować na całym ciele,  jest także wystarczająco łagodny dla delikatnej skóry twarzy.

Skład:
Ground Almonds, Glycerine, Kaolin, Water, Lavender Oil, Rose Absolute, Chamomile Blue Oil, Tagetes Oil, Benzoin Resinoid - Laos, Lavender Flowers, *Limonene, *Linalool 

*występuje naturalnie w olejkach eterycznych


Zakupiłam 100 g (dostępne jest także 250 g), pięknie i subtelnie pachnącego czyścika lawendowego. Pastę otrzymujemy w standardowym, czarnym słoiczku Lusha. Etykiety informują nas, o najistotniejszych sprawach - gramatura, przydatność, skład etc.. Dodatkowo, z naklejonej grafiki, dowiadujemy się któż przygotował myjak dla nas... W moim wypadku była to Dana - dziękuję :D. A w środku mazidło, z suszoną lawendą i cudnymi olejkami:)






Ostatnimi czasy, ogromnie pokochałam i doceniam świeże produkty Lusha, tj. jak maseczki, czy właśnie czyściki. I Angels mnie nie zawiódł. Nakładam niewielką ilość w zagłębienie dłoni, mieszam z odrobiną wody i rozpoczynam masaż zwilżonej twarzy. Około 2-3 minut oczyszczam lico z wszelkich brudów i resztek makijażu, a po spłukaniu i przyłożeniu ręcznika, oczom ukazuje się gładka, nawilżona, rozjaśniona, ma(?) twarz:D Poczucie relaksu, komfortu i odświeżenia bezcenne... Pasta przygotowana jest m.in. z rozdrobnionych migdałów,  zatem posiada funkcje peelingujące - choć to delikatne ścieranie. Wkrótce mam zamiar cała się umaziać lawendową pastą - zobaczymy, czy ciało będzie równie zadowolone, jak facjata;)
Nie pieję z zachwytu [może tylko troszkę;)], ale oddać trzeba, że to naprawdę porządny produkt, z zielonym składem i odpowiednią mocą. Sama nie wiem, czemu akurat tak nie pieję hehe... czyżby dlatego, że w zanadrzu czeka czyścik popkornowy?:P
Zdaję sobie sprawę, że produkt nie jest dostępny w Pl, ale kochani ile znalazłam wspaniałych substytutów w sieci, lol. Serdecznie Was zachęcam do przygotowania podobnej pasty z: migdałów, które trzeba zemleć, gliceryny, białej glinki i ulubionych olejków... Jak Was fantazja poniesie dorzućcie suszonej lawendy lub innych aromatycznych suszków:D. Jeśli wyrazicie aprobatę, kiedyś mogę dla Was przygotować przepis na podobny czyścik Angels on Bare Skin... Dajcie znać w komentarzach...


Cena: ok. £6 / w Pl niedostępny - jeszcze;)


Mieliście okazję poznać Angels on Bare Skin?
A może inne produkty Lusha?

pozdrawiam
 

wtorek, 4 lutego 2014

Serum do włosów z keratyną HomeMade │DIY

Witajcie,


    Dziś kolejny kosmetyk z serii HomeMade, czyli robiony własnoręcznie w domu... A jest to moje zupełnie pierwsze, a co za tym idzie dziewicze Serum do włosów... Inspirację zaczerpnęłam od Italiany, która sama wyprawia własnoręcznie cuda:)






Do przygotowania 150 ml tego cudaczka potrzebujemy:

  • 76% hydrolat, np. szałwiowy - 114 ml, użyłam akurat lipowego hydrolatu,
  • 9% wyciąg z aloesu 10-krotnie zatężonego - 13.5 ml,
  • 5% witamina B3 - 7.5 ml,
  • 3% hydrolizowane białka jedwabiu - 4.5 ml,
  • 3% hydrolizat keratyny - 4.5 ml,
  • 3% elastyna - 4.5 ml,
  • 1% d-pantenol 1.5 ml.


    Zaczynamy od rozpuszczenia witamin w hydrolacie, a następnie kolejno dodajemy odmierzone składniki. Zaraz po toniku, jest to najprostszy, domowy wyrób kosmetyczny:). Jeśli chcemy przechowywać dłużej niż dwa tygodnie poza lodówką, należy zakonserwować serum. Użyłam w tym celu FEOG: 5-10 kropel na 50 ml, czyli min. 15 w tym przypadku.




    Jak wyraźnie widać na zdjęciach, otrzymujemy płyn w kolorze średnio zaparzonej herbaty, o nieco innym zapachu, niż produkty drogeryjne - dla mnie to taka cecha charakterystyczna domowych kosmetyków - specyficzny aromat;).
Zadaniem serum miało być nawilżenie (d-pantenol, jedwab, keratyna), wzmocnienie, wygładzenie (elastyna, jedwab), zwiększenie sprężystości i objętości (keratyna), zdrowy wygląd, miękkość (hydrolat lipowy) i połysk...
Aplikuję, po każdorazowym myciu głowy, spokojnie od ponad miesiąca i jeszcze jest przynajmniej 1/3 płynu. Prawie wszystko, co sobie założyłam w działaniu płynu, ma miejsce, ale przecież "prawie" czyni różnicę - w tym wypadku nie małą:D Mam nieodparte wrażenie, że serum ów, wysusza mi włosy na długości. W związku z tym, od pewnego czasu częstuję nim tylko skórę głowy i włosy w najbliższej odległości. I faktycznie jest lepiej, a włosy przestały się puszyć, co też wcześniej "mnie się na oczy rzuciło". Być może to zasługa użytego hydrolatu - jeśli cokolwiek wiecie lub się domyślacie w temacie, dajcie proszę znać...
    Zawsze własnoręcznie produkowane kosmetyki, osiągają w efekcie końcowym niższe ceny, aniżeli produkt gotowy. A ważniejsze, naprawdę mamy pewność co doń włożyliśmy, czym traktujemy naszą cerę, ciało, włosy i możemy spać w miarę spokojnie:D. 
Mam już gotowy przepis na kolejne serum, jednak tym razem wolałabym zrobić z hydrolatem szałwiowym...
Na okoliczność produkowanych przeze mnie specyfików, odświeżyłam serię i teraz nazywa się HomeMade. Przygotowałam także specjalne logo dla serii, po którym od razu będziecie rozpoznawać, produkty, które kręcę...





Wiem, że wśród Was jest wielu niedowiarków (we własne siły) i leniuszków, ale zapytam:P
Czy ktoś z Was, robił już serum, czy jakiś psik do włosów?
A może inny kosmetyk HomeMade?
Lubicie w ogóle bawić się w małych chemików?

pozdrawiam

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rumiankowa emulsja do mycia twarzy │Alverde

Witajcie,

Dopadł mnie wczoraj, tak potworny ból głowy, że nie wiedziałam, jak się nazywam. Napisałam notkę i odeszłam w niebyt... Jednak chciałam Wam ogromnie podziękować, bo poczułam płynącą z Waszej strony niesamowitą, bardzo pozytywną moc:) Rzadko piszę takie rzeczy, jednak było to tak odczuwalne, namacalne i miało taką siłę, że jako ból spylałabym, gdzie pieprz rośnie;) Ten za bardzo nie chce, choć stracił na mocy, dzielnie mi towarzyszy, mam nadzieję, już nie długo...
Nie poddając się, przybliżę Wam dziś kolejny produkt Alvere, to Emulsja myjąca do twarzy z wyciągiem z oczaru wirginijskiego i rumianku...



Producent:
Delikatna formuła z oczaru wirginijskiego i ekstraktu kwiatu rumianku, delikatnie uwolni z brudu i makijażu wrażliwe cery. Łagodna formuła z wybranych składników, takich jak masło shea, olej z oliwek i olej słonecznikowy zachowuje naturalną równowagę wilgoci skóry.

Skład:
Aqua, Helianthus Annuus Seed Oil*, Glycerin, Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate , Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter*, Cetearyl Glucoside, Olea Europaea Fruit Oil, Levulinic Acid, Xanthan Gum, Palmitic Acid, p-Anisic Acid, Stearic Acid, Sodium Levulinate, Tocopherol, Parfum**, Limonene**, Sodium Hydroxide, Linalool**, Bisabolol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract

* Składniki z upraw ekologicznych
** Z naturalnych olejków eterycznych


W plastikowej tubie, o przyjemnej szacie graficznej, otrzymujemy 150 ml białej emulsji. Średnio gęsta maź, delikatnie oczyszcza moją twarz z resztek makijażu i ogólnego brudu.




Niewielką jej ilość (no może ciut więcej, niż na zdjęciu), nanoszę na dłoń, rozrabiam z wodą i myję, wcześniej zwilżoną twarz. Emulsja jest niezwykle delikatna (idealna do mojej wrażliwej cery), nie podrażnia twarzy ani oczu. Gładko sunie po licu kojąc skórę i z lekka nawilżając. Nie pieni się przy tym. Subtelny zapach towarzyszy owemu rytuałowi. Skubana, nie chce się skończyć. Lubię po nią sięgać przed nałożeniem maseczki. Sama nie wiem, czy jeszcze do niej wrócę, bo w kolejce oczekują: nagietkowa emulsja z Alverde i czarne mydło Aleppo. Poza tym, zakochana jestem w czyścikach Lusha... Nie mniej jednak, jeśli nadarzy Wam się okazja, gorąco zachęcam do wypróbowania:).


Cena:  2-3 €/ ok. 18 zł


Używaliście kiedyś emulsje Alverde? Czym najbardziej lubicie oczyszczać twarz?
Dajcie proszę znać, zawsze czegoś interesującego się od Was dowiem:D


pozdrawiam

niedziela, 2 lutego 2014

Styczniowe zużycia │Denko

Witajcie,

Zapewne zauważyliście, że bardzo mi przypadł do gustu projekt "Denko". Mnie to pozwala i mobilizuje, do regularnego zużywania produktów. Co miesiąc rośnie sterta w łazience w worku, acz chyba wymienię ten worek na jakiś przyzwoity koszyk z białej wikliny. Od razu będzie milej... No ale do rzeczy...

  • kolor zielony - produkt godny uwagi, chętnie do niego wrócę...,
  • kolor pomarańczowy - mam mieszane uczucia... lub możliwe, że jeszcze nabędę...,
  • kolor czerwony - temu produktowi mówię "nie", z różnych powodów, zatem zachęcam do czytania, bo może się okazać, że dla Was będzie "tak":)






  1. Przeciwzmarszczkowy krem do twarzy Lavera, z serii Faces My Age - bardzo sympatyczny produkt. Używałam z radością i zapraszam na recenzję - klik.
  2. Próbki Pat&Rub: olejek do kąpieli i krem do rąk z serii bogatej - olejek zakupiłam, ale z serii trawa cytrynowa i kokos, krem podobnie, jednak z serii hipoalergicznej.
  3. Dezodorant w sprayu Alverde - do tego konkretnego nie wrócę, więcej informacji znajdziecie w recenzji - klik.
  4. Odżywka do włosów farbowanych z pudełka po naturalnej farbie Naturtint - i do farby i do odżywki bardzo chętnie wrócę:).
  5. Balsam do stóp Balm Balm - świetny balsam i niesamowicie  wydajny, zapraszam do przeczytania o nim tutaj - klik.
  6. Mleczko do kąpieli Babydream - oczywiście, że wrócę, świetnie nim myło się pędzle i mój synek go bardzo lubił:).
  7. Olej makadamia - jeśli zakupię, to tylko jako półprodukt do  moich kosmetyków, jak np. peeling cukrowy - klik. Na moich włosach kompletnie nie zdał egzaminu, dodatkowo wykańczał mnie zapach;).
  8. Pasta do zębów Organic People - przeciętniak, nie wrócę do niej.
  9. Serum do twarzy Ava z serii Eco Garden - totalny średniaczek, o czym możecie poczytać tutaj - klik. Nie wrócimy już do siebie.
  10. Krem do rąk Pat&Rub - się skubaniec nie chciał skończyć:D Więcej poczytacie w recenzji - klik. Na pewno wrócę do kremu z P&R, ale nie z tej serii - zakupiłam hipoalergiczny i zobaczymy:).
  11. Maseczka do twarzy z glinką Orientana - produkt miałam w ramach współpracy z Orientaną i bardzo się cieszę. Nie wrócę do niej, bo mnie kadzidłowe zapachy  nic a nic nie kręcą, a nawet nie przepadam. O samej masce więcej się dowiecie tutaj - klik.
  12. Płyn micelarny HomeMade: zestaw z e-naturalne - nie... więcej informacji tutaj - klik. Zdecydowanie lepszy był z ZSK:).
  13. Krem uniwersalny Skin Food Weleda - skubaniec bardzo ciężki. Nie wrócę już do niego, ale cieszę się, że go poznałam. Zapraszam na recenzję - klik.
  14. Borówkowa pasta  do zębów Receptury Babuszki Agafii - bardzo dobra pasta. Z przyjemnością zakupię więcej opakowań i poświęcę miejsce  w poście:).
  15. Oliwka Babydream - oczywiście już kolejne opakowanie jest w użyciu. Chyba nawet nie muszę pisać, że jest świetna. Głównie używamy do  masaży i kąpieli.
  16. Olej ze słodkich migdałów - jestem jak najbardziej na tak. Przede wszystkim służył mi jako składnik do produkcji własnych kosmetyków. Ostatni z nim był peeling - klik i masło. Koniecznie kupię, lubię go mieć na stanie;).
  17. Próbka masła czekoladowego, niestety nie wiem jakiej firmy, ale bardzo bym je chciała. Tak cudnie pachnie:).
  18. Krem z orchideą anty-aging do twarzy Alterra - nigdy więcej. Często gęsto zabijał mnie zapach alkoholu, a sam krem często podrażniał mi twarz. Wreszcie po kilku takich akcjach odstawiłam - to już tak była końcówka.
  19. Maseczka karotenowa Ava - stanowcze nie, głownie ze względu na EDTA w składzie. Zapraszam na recenzję - klik.


To byłoby na tyle pustostanów ze  stycznia.
Jestem ciekawa, jak Wam poszło denko w minionym miesiącu?
Kilka widziałam, zaraz udam się w poszukiwaniu kolejnych...:D


pozdrawiam

sobota, 1 lutego 2014

Ogłoszenia drobne

Witajcie,

Dziś nieco inaczej, ponieważ chciałabym Wam przekazać kilka informacji. A że zebrało się tego więcej, postanowiłam połączyć w całość i umieścić w jednej notce... Jeśli macie ochotę dowiedzieć się, co mam do przekazania, zapraszam do lektury:)




Zacznę od wielkiego DZIĘKUJĘ! Za to, że jesteście i dalej dołączacie do Czytelników i Obserwatorów. Blog mój, nie ma jeszcze roku, dlatego uważam Was za mały sukces:)

Cały styczeń rozważałam temat wprowadzenia opisu naturalnych firm kosmetycznych. Wasze zdanie i udział w ankiecie (za który serdecznie dziękuję), również przyczyniły się do pozytywnej decyzji. Zatem wkrótce pojawi się nowa zakładka, w stylu Katalog Naturalnych Marek. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że obecnie wszystko można znaleźć w sieci, jednak przy poszukiwaniu info o niektórych firmach, zwróciłam uwagę, że nie wszystko jest po Polsku i trzeba czasem sporo przekopać. Dodatkowo, znajdziecie przy każdej z nich moje zdanie o niej. Myślę też o tym, byście i Wy mogli mieć udział w ocenie danej firmy - jeszcze zobaczę, jak to ogarnę... mam kilka pomysłów, a jeden wysuwa się na prowadzenie;)

Na Kosmetycznej Wyspie, pojawiła się także nowa zakładka, Moja misja, która powinna Wam dać pojęcie o moim podejściu i wyjaśnić, choć po części, co ja tu w ogóle robię;) Serdecznie zachęcam do przeczytania - klik.

W związku z rozdaniem, klik, pojawiła się prośba o ocenę i sugestie, dotyczące mojego bloga. Aby Was uspokoić, oczywiście, że się nie gniewam. O ile, nikt nikogo nie obraża, nie widzę takiej potrzeby. Wasze podpowiedzi, w miarę możliwości i zgodności, z moim pojęciem, staram się wprowadzać w życie:)

Ostatnio, kilka z Was mnie otagawało. Nie zapomniałam o tym. Proszę o cierpliwość, postaram się faktycznie wykonać zadania. Chwilowo, jakoś mi się nie wpasowuje w moją tematykę, nastrój...

I rzecz, o tym, o czym nigdy nie chciałam u siebie pisać [nigdy, nie mów nigdy;)], bo wychodzę z założenia, że wszyscy jesteśmy rozsądni. A jednak, bywa, że piszecie mi w komentarzach "Obserwujemy?" lub coś na tę modłę. Kochani, mam na to potężną alergię i działa to na mnie dokładnie odwrotnie. Ponieważ na Kosmetycznej Wyspie, tak jak w życiu, wyznaję zasadę wzajemności - w miarę możliwości. Możesz  być raczej spokojny, że jeśli mnie zaobserwujesz - zazwyczaj uczynię to samo - bywają wypadki, kiedy, nie mogę dotrzeć do bloga... Jednak, kiedy, w taki sposób się asekurujesz i sugerujesz mi zasadę "coś za coś" - robi się ciężko;)
Moje podejście jest proste. Mam blogi, które po prostu obserwuję, bo chcę, nie wyczekując wzajemności, a jeśli nawet, gdzieś tam w głębi duszy Cię wypatruję, to nie śmiałabym, tego napisać w komentarzu...

I na koniec już... Serdecznie zapraszam i przypominam o Karnawałowym rozdaniu na Kosmetycznej Wyspie - klik. Macie również okazję, wypowiedzieć się na temat Wyspy, do czego zachęcam, nawet, jeśli w rozdaniu, nie bierzecie udziału - tylko proszę to wtedy zaznaczyć.


pozdrawiam


Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *