środa, 31 lipca 2013

Scrub do stóp - The Body Shop

Witajcie kochani:)

Ach zbierałam się do tej notki z pół dnia. A to dlatego, że dopadło mnie jakieś okropne przeziębienie. W gardle się pali, gnaty łamią, z nosa kapie... Okropieństwo. Sami wiecie, jak to jest, kiedy człowiek taki półżywy...
Ale koniec marudzenia, wybaczcie. Dziś w poście czas temu zakupiony peeling do stóp z The Body Shop. Co prawda już mi się skończył, jednak zdążyłam utrwalić delikwenta na fotkach:






Producent:
Intensywnie złuszczające granulki skały wulkanicznej pomagają pozbyć się szorstkości skóry, pozostawić stopy miękkie, gładkie i świeżo pachnące. Doskonale przygotowane do letniego obuwia.

Skład:
Aqua (Solvent/Diluent), Pumice (Exfoliant), Sodium Laureth Sulfate (Surfactant), Acrylates Copolymer (Stabiliser), Cocamidopropyl Betaine (Surfactant), Glycerin (Humectant), Mentha Piperita Oil (Fragrance/Essential Oil), Citric Acid (pH Adjuster), Myristamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate (Skin-Conditioning Agent), p-Anisic Acid (pH Modifier), Sodium Hydroxide (pH Adjuster), Sodium Chloride (Viscosity Modifier), Menthol (Fragrance/Cooling Agent), Limonene (Fragrance Ingredient).

Produkt otrzymujemy w 100 ml, plastikowym, niebieskim słoiczku. Dla mnie słoiczki z peelingami są zawsze świetnym rozwiązaniem. Po pierwsze dlatego, że aplikacja jest bajecznie łatwa, zwłaszcza podczas kąpieli, kiedy nasze ręce są mokre. Po drugie, nie ma wątpliwości - produkt zawsze zużyjemy do końca, bez ingerencji nożyczek. Podoba mi się też, że naklejki na słoiczku przetrwały wilgoć, na którą notorycznie były narażane. Przez cały czas użytkowania miałam poczucie estetyki, co lubię.
Po otwarciu scrubu, do moich nozdrzy dotarł niemożliwie intensywny zapach mięty, co przy produkcie do stóp jest dla mnie genialne. Od razu nabieram poczucia świeżości. Jednak ktoś, kto nie przepada za aromatem mięty, lepiej niech po ten peeling nawet nie sięga. Szara konsystencja jest nieco żelowata, ale nie przelatuje przez palce - dobrze się nakłada (wystarczy już niewielka ilość) i rozsmarowuje na stopach. Przy tym lekko się pieni. Peeling zawiera drobinki skały wulkanicznej, które dają efekt wygładzenia i zmiękczenia stóp, a olejek miętowy fantastycznie je odświeża. Wielką przyjemnością było dla mnie stosowanie kosmetyku. Jeden z lepszych scrubów do stóp, z którymi miałam do czynienia. Wydajność w stosunku do ceny wypada również korzystnie, oczywiście kupując w promocji. A ja jestem fanką wszelkich rabatów;) Generalnie TBS w UK zawsze oferuje atrakcyjne oferty. Z powodzeniem można kupić produkt w obniżonej cenie. Mój chyba był 30% tańszy, już dokładnie nie pamiętam.

Cena: ok. Ł4/ok. 20 zł

Co myślicie o tym peelingu? Mieliście może? Jeśli nie, to możecie śmiało ryzykować:)

czwartek, 25 lipca 2013

Olej arganowy

Witajcie kochani:)

Od pewnego czasu w mojej kosmetyczce na stałe zagościł olej arganowy. I ten post będzie w pełni jemu poświęcony. Ta niepozorna, tłusta ciecz o czerwonawo-pomarańczowym zabarwieniu i lekko orzechowym zapachu, jest według mnie genialna i ma wielowymiarowe zastosowanie. Zapewne nie jedna z Was już o tym doskonale wie:) Jednak o dobrym, nigdy za wiele...




Olej arganowy pochodzi z Maroka, gdyż tylko tam rośnie drzewo życia Argania spinosa - cierniste, krzewiaste, wiecznie zielone drzewo, którego owoce uwielbiają kozy i często oblegają drzewo. Zwany jest marokańskim złotem  lub migdałem Berberów. Otrzymuje się go z nasion ręcznie łuskanych przez kobiety owoców - dlatego taki dobry;) i drogi, ponieważ wymaga dużego nakładu czasu i pracy - aby otrzymać 1l oleju potrzeba 30kg owoców i 24 godziny pracy. Jednak wart jest swojej ceny, mogę Was o tym zapewnić. Swój olej kupuję na eBayu. Zazwyczaj 100 ml za ok. Ł10 w butelce z psikiem. Spray pozwala na łatwą aplikację olejku bez zbędnego marnotrawstwa. Olej arganowy to bogactwo składników, zawiera:


  • 80% nienasyconych kwasów tłuszczowych, głównie kwas oleinowy i linolowy,
  • dwukrotnie więcej witaminy E, niż oliwa z oliwek,
  • ok. 100 substancji czynnych, wśród nich pięć grup związków antykancerogennych (antyrakowych): karoteny, polifenole, sterole, tokoferole, alkohole triterpenowe.

Właściwości oleju arganowego:

  • opóźnia procesy starzenia,
  • łagodzi objawy alergii - tirukallol,
  • działa przeciwzapalnie - beta-amyrina,
  • poprawia elastyczność skóry - witamina E,
  • wygładza zmarszczki - witamina E,
  • korzystnie działa w leczeniu egzemy, ospy wietrznej, łuszczycy,
  • głęboko nawilża skórę,
  • wspomaga pozbycie się cellulitu,
  • odżywia włosy zniszczone zabiegami fryzjerskimi,
  • chroni skórę przed niekorzystnym działaniem promieni słonecznych - butyrospermol,
  • łagodzi objawy trądzika młodzieńczego,
  • chroni naskórek przed przesuszeniem i pęknięciami,
  • przyśpiesza gojenie uszkodzeń skóry - spinasterol, schotenol, stygmasterol.

żródło:
http://www.panacea.pl/articles.php?id=2908
http://olejekarganowy.org/


Jak widzicie to wielki olej:)
Swój głównie używam w pielęgnacji włosów. Nakładam raz w tygodniu na skalp i włosy (tak na 3/4 i końcówki), zostawiam na ok. 5 godzin po czym zmywam szamponem i kontynuuję pielęgnację. Nakładanie jest niezwykle proste, zapach subtelny, nie drażniący, prawie niewyczuwalny. A włosy niesamowicie odwdzięczają się za aplikowanie im marokańskiego złota pięknym blaskiem, świeżością, cudownie się układają w taki naturalny sposób.  Po prostu widać, że są zadbane.
Kiedy mój synek skaleczył palec przytrzaśniętymi drzwiami, smarowałam tę rankę olejem i miałam wrażenie, że  z miejsca lepiej wygląda i szybciej się goi
Został składnikiem mojego masła do ciała Made in Home - tutaj znajdziecie więcej o domowym masełku. A ostatnio użyłam ów olej  w  kremie do twarzy Made in Home - o samym kremie i efektach wkrótce. Wiem, że dziewczyny z powodzeniem stosują na twarz, albo samodzielnie, albo w duecie z kwasem hialuronowym, bądź z innymi olejami i bardzo sobie chwalą. Jeszcze nie aplikowałam go na twarzy, bo mam fajne serum naturalne, które nakładam przed użyciem kremu, ale na pewno i tego spróbuję:)
Olej arganowy zdaje egzamin w pielęgnacji delikatnej skóry niemowląt, zapobiegając odparzeniom. Sprawdza się również do opalania i po opalaniu, łagodząc skórę podrażnioną słońcem. Alergikom złagodzi i uspokoi podrażnioną skórę. Przeciwdziałała zmarszczkom i pielęgnuje cerę dojrzałą, i starzejącą się. Olejek likwiduje problemy suchości, szorstkości i łuszczenia, a także leczy popękaną skórę. Wspomaga walkę z cellulitem. Po prosu mały-wielki geniusz:) Jeden z nielicznych kosmetyków, którego jestem na 100% pewna i nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego - spokojnie mogę powiedzieć, że to mój KWC.

Olej arganowy z powodzeniem stosowany jest także w medycynie czy w kuchni. Jeśli o tę ostatnią chodzi, chyba tylko cena powoduje, że jeszcze tradycyjnie nie dodajemy go do sałatek...

A Wy moi drodzy znacie olej arganowy? Jeśli tak to, jak stosujecie? Macie swoje ulubione przepisy z olejem w roli głównej?

dostępne także na Przepis na Kobietę

poniedziałek, 22 lipca 2013

Przeciwzmarszkowy krem na noc - Youth Surge Night Age Decelerating Night Moisturizer Clinique

Hej:)

Gwiazdą dzisiejszej notki jest krem Youth Surge Night Age Decelerating Night Moisturizer Clinique, przeciwzmarszczkowy, nawilżający krem na noc przeznaczony do skóry suchej i bardzo suchej. Czy mnie zachwycił ów krem, dowiecie się poniżej.






Producent:
Krem Youth Surge Night przeznaczony dla skóry suchej w widoczny sposób spowalnia procesy starzenia. Specjalna mieszanka substancji czynnych,  stosowana wyłącznie przez Clinique, oferuje skórze wsparcie, którego potrzebuje, aby dobrze spełniać swoją funkcję.
Produkt wzmacnia tryb odbudowy skóry podczas snu.
Poziom kolagenu i elastyny jest stymulowany, a poziom nawilżenia optymalizowany. Wzmacnia również barierę ochronną skóry.
Bruzdki i zmarszczki są zmniejszane. Skóra staje się znacznie młodsza, promienna i gładka.


Skład:



Zaczynając od opakowania, śmiało mogę rzec, że jest eleganckie, poręczne. Ma ochronną pokrywkę pod wieczkiem. Całość otrzymujemy w zielonym kartoniku, na którym umieszczone są niezbędne informacje, w tym też skład. Wewnątrz ulotka, a w niej obszerniej i w kilku językach o kremie. Nabyłam 50 ml, licząc na obietnice producenta, zwłaszcza na zmniejszenie bruzdek i zmarszczek. Z kremem otrzymałam peeling do twarzy Clinique, którego recenzję wkrótce znajdziecie na blogu. 
Przez ostatnie niecałe dwa miesiące, co wieczór, po naniesieniu na twarz, szyję i dekolt serum, aplikuję krem. Mazidło posiada dość gęstą konsystencję, dlatego nie należy go żałować, a nawet się nie da.



Bardzo dobrze się rozprowadza i przyjemnie się go stosuje, a zapach jest minimalnie wyczuwalny i kojarzy mi się nieco aptecznie, ale nie przeszkadza.
Po naniesieniu kremu, właściwie od razu odczuwam silne nawilżenie, które towarzyszy mi do rana. Pod tym względem świetny. Rano budzę się z bardzo przyjemną w dotyku twarzą, bez potrzeby natychmiastowego nawilżenia. Cera jest i nawilżona, i odżywiona.
Nie mam jakiś straszliwych zmarszczek, ale bruzdy mimiczne na czole i lekkie kurze łapki już niestety zagościły na moim obliczu. Krem ma niezwykle długaśny skład, ale to bogactwo moim zdaniem nie wpływa na obiecywane spłycenie zmarszczek, a przynajmniej tego nie zauważyłam niestety. Szkoda, bo za tę cenę to już czegoś od kosmetyku mogę wymagać, tym bardziej, że sam producent nam to obiecuje. Nawet, gdybym pozostała przy drogeryjnych kosmetykach, nie zakupiłabym go ponownie. Szukam dalej, teraz wśród natury:)

Cena: Ł40/ ok. 200 zł

Miałyście ten krem, albo podobny z Clinique? Możecie polecić mi coś skutecznego na drobne zmarszczki?

niedziela, 21 lipca 2013

Mega haul

Witajcie:)

Witam nowe twarze wśród osób Obserwujących. Bardzo mnie cieszy, że podoba Wam się to co robię i piszę. Wszystkie komentarze, także są dla mnie dużą motywacją i serdecznie Wam dziękuję:)
Dziś przychodzę do Was z nowościami. Poniższe zakupy to zbieranina z czerwca i lipca. Oczywiście wszyściutko naturalne. Część produktów jest już w fazie testów, inne czekają na swoją kolej...

Te zakupy poczyniłam w moim ulubionym sklepie internetowym, który gorąco polecam Natursimo.  Korzystne ceny, wiele promocji, gratisy i co ważne darmowa dostawa. Jest także możliwość wysyłki do Polski za free:)




Od lewej:
  • balsam do stóp Balm Balm,
  • po lewej i prawej sole do kąpieli Lavera,
  • płyny do kąpieli dla dzieci Jason Natural,
  • woda toaletowa Yang Yang Balm Balm
Do tych zakupów otrzymałam gratis pomarańczowy krem do rąk Lavera i próbki kremów Pai. Bardzo udany zakup:)



W rewelacyjnych promocjach dostałam poniższe kosmetyki. Do kremu do twarzy był gratis roll-on do oczu. Natomiast żele do kąpieli były dwa w niskiej cenie. Naprawdę, grzechem było nie wziąć;)





Od lewej:
  • żel do ciała i włosów dla całej rodziny Lavera x2,
  • krem do twarzy na dzień Lavera + roll-on do oczu Lavera gratis,
  • porzeczkowa pomadka ochronna Lavera,
  • truskawkowa pasta do zębów dla dzieci Lavera,
  • krem ochronno-pielęgnacyjny dla dzieci Lavera.

Zakupy roku normalnie, to seria Alverde. Dzięki uprzejmości niesamowitej osóbki, która bezinteresownie biegała za tymi kosmetykami, zapakowała i mi wysłała te wszystkie naturalne cuda są moje:) Toniu, jeśli akurat będziesz czytać, jeszcze raz serdecznie dziękuję!




Od lewej:
  • mydełko truskawkowe,
  • pasta do zębów,
  • krem przeciwzmarszczkowy do oczu,
  • Mały Elf krem dla dzieci,
  • żele pod prysznic, w tym dwa z serii limitowanej: porzeczkowy i z pszenicą oraz mandarynkowo-waniliowy,
  • olejek antycellulitowy,
  • peeling do ciała antycellulitowy,
  • pomadka ochronna mandarynka i wanilia,
  • olejek do skórek i paznokci,
  • peeling do rąk,
  • maska do rąk,
  • rumiankowy krem do twarzy.
Zapomniałam sfocić kosmetyki dla mojego małża, a także ich nie mało, z tego co pamiętam: balsam po goleniu, szampon do włosów, peeling do twarzy, żel do kąpieli.

I jeszcze z Alverde kolorówka, dzięki czemu udało mi się już prawie wszystkie kolorowe kosmetyki wymienić na naturalne:)


Od lewej:
  • puder transparentny sypki,
  • konturówka do ust x2,
  • pomadka x2,
  • kredka rozświetlająca do oczu,
  • korektor,
  • tusz do rzęs
  • cienie do powiek,
  • baza pod cienie,
  • ostrzałka.

A poniżej taka mieszanina kosmetyków, zakupionych w różnych miejscach. Botanics to nowe odkrycie. Kosmetyki te można znaleźć w Bootsie, jednak tylko niewielka cześć z nich jest organiczna i certyfikowana. Wzięłam jeden na próbę.
Co do różu Dr. Hauschka - niestety z żalem zwróciłam, bo kolor pokazany w sklepie był bardziej czerwony, natomiast oryginał, o zgrozo pomarańczowy! i wcale mi nie pasował:(




Od lewej:
  • żel-krem do oczyszczania twarzy Botanics,
  • róż do policzków Dr. Hauschka + gratis mini krem tonujący,
  • tusz do rzęs Logona,
  • pędzelki Lily Lolo,
  • sypkie cienie do powiek Lily Lolo w pięknych odcieniach x4,
  • gratis dostałam też naturalne mydło w płynie Dr. Bronner

I ostatnia partia zdobyczy przywędrowała do mnie prosto z Polski. Bardzo fajnie się firma zachowała. Bo wysyłając tak, czy tak za wodę, wpakowała mi ogromną ilość próbek:) To bardzo miłe ze strony Put&Rub




Od lewej:
  • regeneracyjna maska do włosów,
  • balsam do stóp,
  • koloryzujący balsam do twarzy,
  • balsam do rąk.
Cała reszta to próbki, próbki i próbki.


Mieliście coś z powyższych kosmetyków? Piszcie też, o czym chcecie poczytać w pierwszej kolejności...

I kochani, oczywiście się z Wami podzielę:) Już wkrótce rozdanie, jeszcze z innymi kosmetykami, które zbierałam dla Was podczas rewolucji naturalnej w kosmetyczne:) Już teraz zapraszam. Zaglądajcie, śledźcie, bo to już naprawdę blisko:)

Pozdrawiam leniwie, niedzielnie!

środa, 17 lipca 2013

Płyn micelarny - La Roche Posay

Witajcie:)

Dziękuję za wszystkie miłe słowa jakie zostawiacie w komentarzach. Na każdy cieszę się, jak dziecko;) Witam również nowych Obserwatorów. Jak tylko Was odnajduję, odwdzięczam się tym samym:)
Bohater dzisiejszego posta, to moja druga woda micelarna w życiu. Pierwsza z Yves Rocher sromotnie mnie zawiodła. Jak będzie z wodą z La Roche Posay? Zapraszam do czytania...




Producent:
Do każdego typu skóry wrażliwej. Fizjologiczne pH zapewnia przyjemność delikatnego demakijażu jednym gestem. Skóra twarzy, oczu i usta są idealnie oczyszczone z makijażu, a ich równowaga fizjologiczna zostaje zachowana. Nie powoduje powstawania zaskórników. Zawiera wodę termalną z La Roche-Posay.
Optymalne bezpieczeństwo składników oczyszczających, wysoka skuteczność oczyszczania, pH fizjologiczne, nie zawiera mydła, nie zawiera barwników, bezalkoholowe, bez parabenów.

Skład:
Water, Hexylene Glycol, Poloxamer 184, Glycerin, Disodium Cocoamphodiacetate, Disodium EDTA, Citric Acid, Dihydrocholeth-30, Sodium Chloride, Sodium Diglycolate, Sodium Glycolate, Polyaminopropyl Biguanide, Fragrance


200 ml płynu mieści się w przeźroczystej i bardzo poręcznej butelce. Widać, jak ubywa i ile jeszcze nam zostało. Zamknięcie na klik i niewielki otwór na płyn. Raczej nie przesadzimy z ilością, aplikując na płatek. I co tu wiele mówić. Perfekcyjnie radzi sobie z demakijażem twarzy. Dobrze oczyszcza zarówno oczy, jak i policzki czy usta. Nie pozostawia lepkiej warstwy. Po użyciu cała twarz jest oczyszczona, odświeżona i nawilżona. Nie wiem, czy i jak radzi sobie z kosmetykami wodoodpornymi, bo takowych nie stosuję.
Zapach przyjemny, ale w chwilę po użyciu czułam śliwki robaczywki, co mnie drażniło. Jednak, jak wiadomo, zapach jest sprawą zupełnie indywidualną, a każdy kosmetyk może mieć nieco inny aromat na każdej skórze. Mimo tego, bardzo byłam zadowolona z produktu, na początku miesiąca wykorzystałam do końca i z żalem się rozstałam. Gdyby nie moje przejście na naturę, woda LRP na pewno zostałaby nieodzowną częścią mojej kosmetyczki. Szczerze polecam. Nie będziecie zawiedzione:)
Aktualnie stosuję wodę micelarną z ZSK Made in Home i powiem Wam w tajemnicy, że jest nie zła. Wkrótce będzie o niej notka, na którą już zapraszam...

Cena: Ł9/ ok. 40 zł

Używałyście powyższego płynu micelarnego? A może macie swoje, inne KWC?

sobota, 13 lipca 2013

Basis Sensitiv, Black Currant, Sun Sensitiv - ochronne pomadki - Lavera

Hej:)

Wiecie, że przechodzę na naturę. Bardzo wiele kosmetyków udało mi się wymienić, choć jeszcze nie wszystko. Między innymi, zużytą pomadkę ochronną z Nivea, zastąpiłam balsamami do ust z Lavery. Czy to dobra zamiana? Zapraszam do lektury.

Aktualnie w użyciu są u nas 3 pomadki ochronne:

Basis Sensitiv Balsam do ust z bio-jojobą i bio-migdałami



Skład:


Producent:
Dzięki zawartości olejku z bio-jojoba i migdałowego balsam działa kojąco na podrażnioną skórę ust i chroni wrażliwą skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Lecytyna zapewnia ustom niezbędne nawilżenie. Woski roślinne i masło shea zapewniają intensywną ochronę - niezbędną szczególnie zimą.


Owocowy balsam do ust - wersja czarna porzeczka


 Skład:


Producent:
Zawiera dziesięć naturalnych olejków i wosków z certyfikowanych ekologicznych upraw. O naturalnym smaku czarnej porzeczki. Odżywia i pielęgnuje usta, dodaje naturalnego połysku i miękkości, chroni usta.



Lavera Sun Sensitive - balsam do ust z filtrem 10



Skład:



Producent:
Balsam z filtrem 10 chroni przed promieniami UVA i UVB natychmiast po nałożeniu na usta. Wyjątkowe, naturalne minerały (krzemowe) chronią delikatną skórę na ustach w 100% naturalnie i niewidocznie. Oleje pielęgnacyjne z jojoby, migdałów i rokitnika zwyczajnego dodatkowo nawilżają usta pozostawiając je miękkie i delikatne. Do stosowania o każdej porze roku.

Lavera to niemiecka firma istniejąca od 1987 roku. Wykorzystuje surowce roślinne, jak najwięcej z certyfikowanych upraw organicznych, produkty są w 100% wolne od syntetycznych perfum, barwników i konserwantów. Firma posiada certyfikat BDHI, poza produktami do włosów i certyfikaty NaTrue i dla Vegan. Myślę, że firma jest godna zaufania.

Pierwsza pomadka, którą nabyłam to Basis Sensitiv. Naturalna, bezzapachowa i bezsmakowa. Powiedziałabym, że taka rodzinna. Najczęściej używa jej mój syn i bardzo sobie chwali. Wygładza i nawilża usta. Jestem ciekawa, jak się sprawdzi zimą.
Moją faworytką wśród tych trzech, jest porzeczkowa. Po prostu ją uwielbiam:) Nawilża i wygładza usta. Nadaje delikatny czerwonawy połysk. A do tego prześlicznie pachnie, niezwykle naturalnie i świeżo. Jest po prostu rewelacyjna! Ogromna przyjemność użytkowania. W ofercie Lavery są też inne owocowe zapachy, także każdy znajdzie coś dla siebie.
Ostatnia ma za zadanie chronić nasze usta przed słońcem. Mam do niej najmniej sympatii. Jest dość tępa w użyciu. Delikatnie barwi usta na biało, jednak swoje zadanie spełnia.
Żadna z pomadek, nie pozostawia nieprzyjemnej, tłustej warstwy, jaka zostaje po paraffinum liquidum i to jest mega zaleta.
Z czystym sumieniem mogę polecić wszystkie powyższe balsamy. Ta zmiana naprawdę się udała:)

Cena: ok. Ł4 każda/ok. 20 zł

A Wy jakich pomadek ochronnych używacie? Miałyście kiedyś balsamy z Lavery?


dostępne także na: Przepis na Kobietę


środa, 10 lipca 2013

Virgin Olive Oil Scrub do ciała - dr.organic

Witajcie!

Ogromnie się cieszę, że pogoda taka łaskawa. Lubię ciepełko. Od razu inaczej się funkcjonuje:) A w Anglii taka pogoda to nie na porządku dziennym, tym bardziej się cieszę. A Wy, znosicie jakoś tę aurę?

Przedstawię Wam dziś jeden z nowych, naturalnych kosmetyków, który przetestowałam. Mianowicie oliwkowy peeling do ciała dr.organic. Ta marka, to moje nowe odkrycie, ale czy mnie powaliła? Odpowiedź znajdziecie poniżej.



Producent:
Odżywczy i intensywnie nawilżający. Bogaty w silny przeciwutleniacz - kwas oleinowy. Zawiera mikro cząstki lawy wulkanicznej, dzięki czemu delikatnie, ale skutecznie usuwa martwy naskórek i stymuluje krążenie w głębi naczyń włosowatych, pozostawiając skórę nawilżoną i jedwabiście gładką.

Sklad:

Aloe barbadensis leaf extract, Aqua (water), Cetearyl alcohol, Glycerin, Glyceryl stearate, Brassicamidopropyl dimethylamine, Cetearyl glucoside, Olea europaea (olive) husk powder, Pumice, Olea europaea (olive) oil, Aspartic acid, Gossyipium herbaceum (cotton) seed oil, Prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, Tocopheryl acetate, Olea europaea leaf extract, Citrus medica limonum peel extract, Vitis vinifera leaf extract, Thymus vulgaris leaf extract, Foeniculum vulgare seed extract, Parfum, Ribes nigrum, Ascorbic acid, Citric acid, Sodium benzoate, Potassium sorbate, Amyl cinnamal, Benzyl salicylate, Geraniol, Hydroxycitronellal, Linalool.


W przeźroczystej tubie znajdujemy 200 ml produktu. Mega plusem jest oczywiście piękny, 100% naturalny skład. Szata graficzna przyzwoita, przyciąga oko. Natomiast samo opakowanie według mnie nieporęczne. Trudno się wyciska peeling z tuby, kiedy ręce śliskie od produktu. I by scrub zużyć do końca konieczne jest rozcięcie opakowania. Zdecydowanie wolę peelingi w słoikach.
Sprawa druga, zapach, który często jest dla mnie kluczowym elementem w doborze kosmetyków. Tak już mam, że z większą przyjemnością używam kosmetyków z miłym dla nosa aromatem, wtedy to prawdziwa uczta dla ciała i zmysłów. Tutaj zapach mnie wcale nie zachęca. Odrobina cytryny, czy limonki rozwiązałaby ten problem. Nawet trudno mi określić czym pachnie, jednak mego nosa nie przekonał;) Firma powinna popracować nad tym.
Użytkowanie już jest o wiele fajniejsze. Konsystencja idealna, nie rozlewa się i dobrze rozsmarowuje na wilgotnym ciele.




Drobinki lawy są naprawdę drobne, przez co mam lekkie wrażenie kłucia. Dobrze się zmywa, pozostawiając skórę pięknie wygładzoną, miłą w dotyku i nawilżoną. Obietnica producenta zostaje spełniona. Mimo nie do końca wielkiej przyjemności stosowania, jak peelingu z TBS na przykład, efekty końcowe warte są spróbowania tego produktu. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy jeszcze kupię. Na razie zrobię sama peeling, a z czasem będę szukała produktu, który połączy naturę z uwodzącym zapachem. Tak bym czuła się komfortowo stosując specyfik.

Cena: ok. Ł6/ok.30 zł

Używacie peelingów do ciała? A może sami robiliście? - to poproszę o przepis na skuteczny peeling. Ponoć kawowy jest nie zły...

sobota, 6 lipca 2013

Czerwcowe denko

Hej:)

Jaki mamy cudowny weekend! Pogoda nas po prostu rozpieszcza, co uwielbiam:) Tymczasem czas na kosmetyki i akcesoria wykończone w minionym miesiącu. Nie jest tego za wiele, ale jednak zawsze coś. I tu akurat ze 3 produkty na pewno jeszcze kupię, bo to już sama natura. Reszty nie, choć nie wszystko było najgorsze. Naturalnie jestem na nie, ale jeśli używacie zwykłych kosmetyków, kilka z poniższego zbioru śmiało mogę polecić. Zatem startujemy:






Zielony - na pewno kupię.
Pmarańczowy - warto kupić, choć ja nie kupię.
Czerwony - nie warto kupować.

1. Krem przeciwzmarszczkowy na dzień i na noc DeBa Bio. Nie najgorszy, ale bez szału. Ja go nie kupię. Tutaj znajdziecie recenzję.

2. Odżywka do włosów bez spłukiwania John Frieda. Rewelacyjna, choć ja nie kupię, bo do naturalnych nie należy.

3. Masło shea - co tu dużo mówić. Dla mnie hit. Przede wszystkim, jako składnik domowych kosmetyków. Samodzielnie nie używam. Gorąco polecam.

4. Balsam do ciała z oliwą z oliwek Yves Rocher. Nie zły, jednak balsam arganowy lepszy. Konsystencja dość rzadka. Ładnie się rozsmarowuje i szybko wchłania.

5. Mydło w płynie Dove. Warto naprawdę mieć je w domu. Ręce po jego stosowaniu stają się jedwabiście gładkie i cudownie pachną. Zapach jest jego bardzo mocną stroną:)

6. Żel do kąpieli kakaowy Yves Rocher. Dobry, zapach bardziej zimowo-jesienny. Okropne zamknięcie. Trzeba się mocno  nagimnastykować, by otworzyć butelkę i nie da się go postawić "na głowie", aby cały płyn zleciał do otworu.

7. Olejek arganowy. To mój kolejny mega hit. Uwielbiam i do włosów i do twarzy i jako składnik kosmetyków Made in Home. Już kupiłam kolejne opakowanie. Za jego aplikację, moje włosy są bardzo wdzięczne;)

8.  Woda toaletowa Celebre. Gdybym, nie przechodziła na naturę, na 100% jeszcze bym ją kupiła. Niezwykle przyjemna w użytkowaniu:)

9. Płatki kosmetyczne - te akurat miałam z Lidla i były ok. Natomiast teraz mam te same i jakby ciut gorsze - kruszą się troszkę przy użyciu... Dlatego nie wiem czy kupię.

10. Balsam z olejkiem arganowym Yves Rocher. Świetny balsam. Łagodzi podrażnienia po opalaniu, dobrze się aplikuje i wchłania. Pięknie pachnie, ale ja uwielbiam zapach samego olejku arganowego, a nie każdy lubi...

11. Płyn micelarny z Yves Rocher. Katastrofa. Kompletnie odradzam. W życiu bym go więcej nie kupiła. Zapraszam na recenzję.

Teraz zbieram do lipcowego denka. A puste miejsca powoli wypełniają się kosmetykami naturalnymi:)

A jak Wasze denka z minionego miesiąca? Pokochaliście jakieś kosmetyki w czerwcu?

wtorek, 2 lipca 2013

Maseczka peel off z ekstraktem z jaśminu - Oriflame

Witajcie!

Czas na kolejny opis kosmetyku. Dziś kilka słów o maseczce do twarzy z Oriflame. Jest to maseczka z serii Pure Nature i wydaje mi się, że najlepsza w serii.


Producent:
Maseczka typu peel off z ekstraktem z jaśminu, który działa relaksująco. Usuwa martwy naskórek i rozjaśnia cerę. Pozostawić na 20 minut do wyschnięcia. Do cery normalnej i mieszanej. 50 ml

Skład:
Aqua, Alcohol Denat., Polyvinyl Alcohol, Glycerin, Butylene Glycol, Pvp, Oleth-20, Parfum, Jasminum Officinale Extract, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, CI 19140, CI 42090


Kosmetyk zamknięty jest w 50 ml, wygodnej tubce. Konsystencja żelu o lekko zielonkawym zabarwieniu. Łatwo nakłada się na twarz i równie łatwo rozprowadza. Maseczkę pozostawiamy na 20 minut do wyschnięcia, po czym bez wysiłku ściągamy zaschniętą, jakby skórkę.  Lekko ściąga skórę, ale nie jest to jakieś nieprzyjemne. Po nałożeniu wyraźnie wyczuwam nutę alkoholu, która po czasie zanika. Twarz po zdjęciu maski jest wygładzona, oczyszczona i to się naprawdę czuje. Z czystym sumieniem mogę polecić maseczkę, także wrażliwcom. Oczywiście omijamy okolice oczu, bo czytałam, że je podrażnia, ale to chyba tylko, jeśli aplikujemy zbyt blisko. Nie zauważyłam, by podrażniała moje oczęta:) Starcza mi na długo, używam gdzieś raz w tygodniu i mam już kolejny miesiąc. Jednak skład, jak widzicie taki sobie, zawiera parabeny, dlatego z radością przechodzę na naturę:)

Cena: nie pamiętam już ile płaciłam, ale wiem, że w promocji kosztowała kiedyś ok. 10 zł

Znacie tę maskę?

Pozdrawiam i zapraszam na Bloglovin:


Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *